Wielki artysta, a posługując się językiem współczesnym– wielki artysta multimedialny – Jan Kanty Pawluśkiewicz maluje żel-art. To autorskie „maluje żel-art” jest hasłem, które indywidualizuje i jednocześnie objaśnia jego twórczość malarską. Towarzyszy tytułom licznych wystaw dzieł artysty prezentowanych w ostatnim dziesięcioleciu m. in. w galeriach Krakowa, Warszawy, Łodzi, Lublina, Sopotu, Bielska-Białej, Olsztyna, Wałbrzycha. Towarzyszy także zagranicznym ekspozycjom w Parlamencie Europejskim w 2006 roku oraz pokazowi w Sztokholmie.
Nic więc dziwnego, że stałym bywalcom wystaw żel-art jednoznacznie kojarzy się z Janem Kantym Pawluśkiewiczem. Skrupulantom wyjaśnię, że jego obrazy w technice mieszanej na papierze malowane są tuszami i wielobarwnymi, świetlistymi żelami na czarnym podkładzie tuszowym, czasem z dodatkiem akwareli i pastelu. A wrażliwcom wystarczy, gdy powiem, że te obrazy są po prostu żel-artami. Są też ukłonem dla hinduskiego wynalazku żelu, barwnika organicznego, przez mądrych Japończyków zamkniętego w długopisach przy użyciu nowoczesnych technologii (zdradzę, jeśli można, specjalnie przygotowanych dla artysty przez Mitsubishi).
Dla Jana Kantego Pawluśkiewicza żel-art jest kartką z podróży, czasem realną, czasem senną, jest „fantazyjną brewerią” i radością życia. Czuje się to w rozmowie z artystą, kiedy z zachwytem opowiada: Cudowna jest ta zmienność kolorów, stale pojawiają się nowe, wchodzą cudowne zielenie, te czerwienie obłędne, oszałamiające błękity, a srebro – to po prostu jest sam cud! I teraz siedząc kilka tygodni, mogę perfekcyjnie – to mnie akurat fascynuje bardzo, perfekcja, realizować przekaz pewnego stanu psychicznego, ten rodzaj napięcia, który jest we mnie, mogę zachęcić widza do tego… świata, w którym chcę się z nim porozumiewać poprzez kolor, figuratywność, rodzaj abstrakcyjnych figur, poprzez zbitkę tego błysku, jaki jest w żelu i matowego charakteru tła.
Dla mnie, od kilku lat wpatrzonego w dzieła artysty, obrazy żel-art w cyklu SENSY BYTY MARY jest bliski bizantyńskim mozaikom i ich sile boskiego blasku w zmieniającym się co chwila świetle.
Jan Kanty Pawluśkiewicz – człowiek otwarty i komunikatywny, jako malarz i nowy performer wykonuje różne „wolty”, czasem nie do końca zrozumiałe, czasem wieloznaczne, nieraz wymagające podpowiedzi.
Jan Kanty Pawluśkiewicz nie stroni od literackich tytułów, własnych albo zaczerpniętych od poetów. Wyjaśnia niejasności. Czy jednak wyjaśnia je do końca? A może pozwala na pewną dowolność interpretacji? Może sam ma kilka interpretacji?
Artysta zadbał o wyrazistą definicję swojego dzieła, ustanawiając „żel-art jest połączeniem współczesnej ekstrawagancji z konwulsywną klasyką. Ekstrawagancją w znaczeniu mistrza jest stosowanie dotychczas nieużywanego w malarstwie materiału, a konwulsywną klasyką jest de konstruowanie tradycji przez połączenie figuratywności z abstrakcją. Można też określić żel-art jako udany artystyczny kompromis pomiędzy niechętnie odchodzącą w przeszłość klasyką a nie do końca jeszcze zaakceptowaną ekstrawagancją przyszłości.
Jan Kanty Pawluśkiewicz przyznaje, że zainteresowania plastyczne skłoniły go do studiowania architektury. Zajmował się rysunkiem, malarstwem i rzeźbą. Za prawdziwie publiczną premierę malarską uważa się wystawę w Piwnicy pod Baranami w styczniu 1999 roku. Od tego czasu Jan Kanty Pawluśkiewicz namalował kilkanaście cykli obrazów.
Piotr Uznański