Są epitafium dla zniszczonych parasoli przez Tadeusza Kantora na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Jan Kanty wielokrotnie odwołuje się do Kantora. Szuka u niego współczesnych, uniwersalnych znaczeń, albo z Kantorowymi symbolami polemizuje. Ale dam sobie rękę uciąć, że nie tylko o Kantora chodzi. Bo są przecież sztolnie niedaleko Krakowa. Może pod wpływem Kazimierza Kutza stały się artyście jeszcze bliższe? Może za namową reżysera postanowił przyozdobić czerń ciemności bajkowym kolorem żel-artu? Radosny góral z ciupagą na jednym z dzieł to zapewne autor jako beztroski wędrowiec. „Parasolnie” podobają się nie tylko górnikom i góralom. Ostatnio sprawdziłem, uwielbiają je również bankowcy.
Piotr Uznański